"Liczy się nie to, jak duży jest bojowy pies, lecz to, jak dużo jest bojowości w psie" - Dwight Eisenhower
Psie rasy powstały na skutek krzyżowania osobników o cechach, które człowiek uznał za korzystniejsze, w przypadku późniejszego spełniania przez pupila określonej funkcji lub roli. Tak samo jest z tzw. "rasami miniaturowymi"- tu ludzie szukają przede wszystkim psów niewielkich gabarytowo. Obecnie miniaturyzacja dotyczy zarówno ras, które i tak zaliczane są do małych (yorkshire terrier, chihuauha, mops) oraz wielu innych (sznaucer, owczarek szkocki - collie).
Pozornie wyżej opisane zabiegi wydają się nieszkodliwe... jednak wielu (pseudo?)hodowców zapomina, że moda nie zawsze łączy się z tym, co właściwe oraz gruntownie przemyślane. Sytuacja na rynku wygląda następująco: potencjalni klienci - przede wszystkim kobiety - chcą coraz mniejszych piesków, uznając ich rozmiar "mini mini" za atut. Internet pełen jest ogłoszeń w stylu "sprzedam yorka miniaturkę" i wiele takich szczeniaków niemal natychmiast odnajduje nowy dom. Z ekonomicznego punktu widzenia - sytuacja idealna. Z biologicznego oraz etycznego - a któż by się nad tym zastanawiał? Moim zdaniem odpowiedź jest jedna - pod namysł poddaje to człowiek, któremu zależy na zdrowiu własnego pupila oraz respektowaniu praw innych zwierząt.
Upraszczając, w przyrodzie wygląda to tak: jeśli, któreś ze szczeniąt z miotu jest wyjątkowo małe, najczęściej nie wróży to nic dobrego. Najprawdopodobniej jest niedożywione lub chore, a żyjąc na wolności - mogłoby nie przetrwać, stając się ofiarą selekcji naturalnej. Ludzie nauczyli się jednak jak pielęgnować takie maluchy, a ich poczynania naprawdę pozostają szczytne.. dopóki, w odpowiedzi na "ochy" i "achy", obserwujących malca znajomych, nie postanawiają uczynić z jego cherlawości monety przetargowej. W konsekwencji dwa takie pieski stają się protoplastami rodu nowego, lepszego egzemplarza - miniaturek. Niestety zapomina się o tym, że tak krzyżowane czworonogi, mogą posiadać wadliwy materiał genetyczny. Specjaliści biją na alarm! To, że są małe nie jest prawdziwym problemem. Pojawia się on w momencie, kiedy psiak zaczyna chorować lub posiada trudny do okiełznania charakter. Potencjał fizyczny oraz intelektualny miniaturki bywa znacznie mniejszy, a konsekwentne dodawanie do osłabionej już puli genowej, w taki sam sposób wyselekcjonowanych osobników, nie prowadzi do niczego dobrego...
Oczywiście - nie mam nic przeciwko małym pieskom. Tym najmniejszych z rodzeństwa, z oklapniętym uchem lub nietypowym umaszczeniem. One też powinny być kochane! I na równi z innymi - są piękne! W większym stopniu narażone bywają jednak na choroby, a co za tym idzie - wielkie cierpienie. Już samo to, że psiak jest rasowcem, sprawia, iż wystąpienie u niego niektórych przypadłości jest bardziej prawdopodobne niż u tzw. kundelka. Po co więc jeszcze bardziej kumulować taką możliwość? Nie lepiej malutkiej suczce pozwolić zostać matką dzieci zdrowego, dorodnego samca? Lub zrezygnować z dawania jej możliwości zostania mamą - jeśli istnieją przesłanki świadczące o tym, że jej organizm nie jest najsilniejszy, może okazać się, że ciąża przysporzy tutaj wiele złego.
Mój Loki- wcale nie miniaturowy... a jednak - zobaczcie jaki był malutki!