Odnajdziesz tutaj m. in. odpowiedzi na pytania: Jak wybrać psa? Co powinna zawierać jego "wyprawka"? Czym karmić malucha? Ile uwagi potrzebuje? Kiedy i dlaczego należy chodzić do weterynarza? Jak nauczyć szczeniaka czystości? A także wiele historii opisujących dzieje międzygatunkowej przyjaźni pomiędzy mną, a moim psem.

czwartek, 20 listopada 2014

Tyle miłości w malutkim ciele - tak wiele radości w sercu człowieka

"Na świecie nie ma lepszego psychiatry od szczeniaka liżącego cię po twarzy" - Edward Abbey


Opowiadanie, które popełniłam jakiś czas temu...

Na fotelu wyleguje się Loki. Niespełna 6 - cio miesięczny York, pies jakich wiele. Niektórzy mówią „To szczur , nie pies”, inni twierdzą, że „psy traktują Yorka, jakby był kotem”. „Małe to, szczekliwe. Pies zaczepno obronny - on zaczepia, a właściciel musi go bronić.” - śmieją się mężczyźni. „Zobacz jaki śliczny!”- wołają mamy pokazując go swoim latoroślom, „Prawie jak maskotka!”. Tak wygląda to na pierwszy rzut oka. Rzeczywistość okazuje się jednak zupełnie inna…

Nigdy wcześniej nie miałam psa. Jako dziecko wychowywałam się w domu, w którym panowało przekonanie, że tam gdzie jest wielu ludzi (mam trójkę młodszego rodzeństwa), nie jest potrzebne towarzystwo zwierząt. Jako młoda kobieta postanowiłam „nadrobić straty”. Przy aprobacie mojego męża, w naszym domu pojawiały się kolejno: rybka - bojownik, chomik dżungarski, a po jego śmieci - dwa kolejne gryzonie, samice chomika roborowskiego. Mieszkając w wynajmowanym mieszkaniu (co uważałam za przeszkodę nie do pokonania), półżartem-półserio często śmiałam się, że kiedyś będę mieć małego pieska - tak mlutkiego, że zamieszkać będzie mógł w bucie mojego męża. Zdziwienie mojej rodziny okazało się ogromne, gdy któregoś dnia zdałam sobie sprawę, że naprawdę rozważam taką opcję. „Ja i pies, z którym będę mogła chodzić na spacery”- brzmiało niezwykle zachęcająco. Okazało się też, że pewna suczka rasy Yorshire terrier oczekuje właśnie pierwszego miotu potomstwa…

Trudna to była decyzja i towarzyszyło jej wiele strachu. Bo w końcu - jestem śpiochem, nie lubię sprzątać, a moja wiedza na temat wychowywania szczeniąt była mniej niż znikoma. Co jeśli pozwolę mu „wejść sobie na głowę”? A jak zniszczy nam coś w mieszkaniu? Może wcale mnie nie polubi - wszędzie będzie chodził tylko za moim mężem? Pytaniom nie było końca. Jednak gdy przyszedł dzień, w którym podjąć musiałam ostateczną decyzję, powiedziałam sobie „Raz kozie śmierć”. I tak, pewnego majowego popołudnia, Loki zawitał do naszego domu. Dziś wiem już, że decyzja ta była jedyną właściwą - prawdziwy „strzał w 10”! Obcowanie z Lokim jest dla mnie jak dogoterapia. A to, że jedynie w wersji domowo-amatorskiej, nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Tyle miłości w malutkim ciele - tak wiele radość w sercu człowieka. Od lat leczę się na depresję, ale to właśnie kupując psa zrealizowałam najważniejszą w moim życiu receptę. Bo jak tu smucić się, kiedy puchaty malec przychodzi i patrząc ufnymi oczyma prosi o odrobinę uwagi? Jak lepiej można by rozpocząć dzień, jeśli nie od spaceru z przyjacielem, który budząc radośnie liże cię po twarzy? Czy istnieje lepsze powitanie niż merdanie ogonem i ta bezgraniczna radość, że oto wracasz do domu i wiesz ,że mały piesek (choć już nie tak, by mieszkać mógł w rzeczonym bucie) cały czas na ciebie czekał? Dlatego dziś powtarzam - pies to „lek”, który polecam wszystkim.

Letni spacer z moim Małym Przyjacielem :)




3 komentarze:

  1. Trzeba jednak pamiętać, że zwierzę, szczególnie tak absorbujące uwagę jak pies, nie zawsze jest trafnym wyborem dla osób z depresją. Zdarza się też tak, że codzienne obowiązki związane z psem przerastają chorego i zamiast motywować, wywołują poczucie winy. Dobrze, gdy w rodzinie jest inna osoba, która w sytuacjach awaryjnych może przejąć opiekę. Zwierzęta to nie tylko nie zabawki, ale też nie leki :)
    Choć oczywiście nie kwestionuję, że kontakt ze zwierzętami bywa pomocny, i to bardzo. Chcę tylko zwrócić uwagę na drugą stronę tego problemu.
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafna uwaga! Problem ten łączy się z tematem, który poruszyłam w pierwszej notce- bycie odpowiedzialnym właścicielem, znajomość własnych możliwości dot. poświęcania psu wystarczającej ilości czasu i energii. Dlatego- zawsze musi to być przemyślana decyzja,a nie impuls chwili. No i oczywiście- nikogo nie można uszczęśliwiać na siłę. Podarowanie zwierzaka osobie, która ma problemy, z myślą o tym, że pomoże jej to je rozwiązać, nie jest dobrym pomysłem.

      Usuń
  2. W moim życiu zawsze towarzyszyły mi psy :) są najlepszymi przyjaciółmi, wyczuwają nastrój i też pomagają sobie radzić w trudnych chwilach!:) bo nikt tak się nie ucieszy z Twojego powrotu do domu jak właśnie pies! :)

    OdpowiedzUsuń

Co o tym myślisz? :).