Odnajdziesz tutaj m. in. odpowiedzi na pytania: Jak wybrać psa? Co powinna zawierać jego "wyprawka"? Czym karmić malucha? Ile uwagi potrzebuje? Kiedy i dlaczego należy chodzić do weterynarza? Jak nauczyć szczeniaka czystości? A także wiele historii opisujących dzieje międzygatunkowej przyjaźni pomiędzy mną, a moim psem.

wtorek, 30 grudnia 2014

Pierwsza podróż, pierwsze Święta... Loki- mały wędrowniczek (Część I)

"Aby właściwie nacieszyć się psem, nie wystarczy po prostu nauczyć go być prawie człowiekiem. Chodzi o to, by otworzyć się na możliwość stania się po części psem" - Edward Hoagland


Minione Święta Bożego Narodzenia były dla mnie, a przede wszystkim dla mojego Psiego Malucha, pełne nowych, niezwykle ważnych doświadczeń. Loki po raz pierwszy wybrał się w długą podróż. Odwiedził domy moich rodziców, dziadków oraz teściów. Podróżował pociągami oraz samochodami. Przez tydzień mieszkał poza miejscem, które dotąd było całym jego światem... Poniżej załączam podsumowanie tej przygody - kilka spostrzeżeń i porad, okraszonych garścią wspomnień :).

Pies w pociągu

--> Kwestia biletu
Czterołape, które przez całą podróż grzecznie siedzą w transporterach lub na rękach swojego pana, nie muszą posiadać biletu na pociąg. Nasz Loki - jako wzorcowy przykład yorczej społeczności - jest zwierzęciem dość ruchliwym oraz lubiącym zwracać na siebie uwagę, dlatego zdecydowaliśmy się kupić mu bilet. Ponieważ kosztował jedyne 4,50 zł, polecam to rozwiązanie każdemu właścicielowi, który nie jest pewny, jak w trakcie podróży będzie zachowywał się jego pupil. W takiej sytuacji, nawet jeśli psiak zechce zająć wolne miejsce na siedzeniu obok swojego pana, nie będzie się musiał martwić, jak zareaguje na to konduktor lub inni podróżni.

--> Choroba lokomocyjna oraz działanie "psiego aviomarinu"
Ze względu na wymioty, które wcześniej pojawiały się u Lokiego podczas jazdy samochodem, kupiliśmy mu "psi aviomarin" i odpowiednią dawkę zaaplikowaliśmy ok. pół godziny przed wyjściem z domu. Spodziewaliśmy się, że nasz milusiński zrobi się od tego senny, co umożliwi przeniesienie go w torbie - transporterówce na dworzec. Niestety, pierwsze pół drogi Synek uparł się pokonać na własnych nogach, a drugie - stał w torbie obserwując otoczenie. Także w pociągach stale czuwał. Patrząc na jego ruchy można było zauważyć, że są nieco spowolnione, niezborne, ale stres związany z nową sytuacją okazał się większy niż uspokajające działanie leku... Wniosek? Człowiek po Aviomarinie robi się senny. Jeśli jednak nie chce się zdrzemnąć - nie musi. W przypadku psów jest tak samo. Gdy nasz podopieczny uprze się, by czuwać, w trakcie podróży może nawet spać krócej, niż zwykł to robić w domu.

--> Reakcje innych podróżnych
Nie wiem, jak jest w przypadku innych psów, ale na naszego malucha ludzie reagowali bardzo pozytywnie. W momencie, kiedy trzymałam go na rękach, bez problemu siadali obok. Niektórzy próbowali się z nim przywitać, inni nie, ale nie usłyszałam żadnych komentarzy sugerujących, że wożenie psa pociągiem to jakiś rodzaj fanaberii lub nietakt. Jedna z współpasażerek wypytywała mnie nawet o sprawy związane z charakterystyką rasy yorkshire terrier...

--> Zachowanie psa
Skłamałabym twierdząc, że podróż z nieprzyzwyczajonym do tego psiakiem jest rzeczą przyjemną. Loki strasznie się wiercił - średnio co 10 minut zmieniał miejsce pobytu, przemieszczając się z kolan mojego męża na moje. Zaglądał też w każdą możliwą dziurę i wszystko obwąchiwał. Był wszystkiego ciekawy, ale też i bardzo wystraszony... W pierwszym pociągu przez ok. pół godziny trząsł się i piszczał. Natomiast w ostatnim dominowała już u niego ciekawość. Próbował wszelkich sposobów by wyrwać się spod naszej kurateli i udać na zwiedzanie przedziału.

A oto dowód na to, że Loki naprawdę jeździł koleją ;) :






Pies w samochodzie

--> "Moje miejsce jest u pańci!"
Powiem krótko - podróżując samochodem, pies powinien przebywać pod opieką osoby, z którą czuje się najbezpieczniej. W przeciwnym razie może okazać się, że - tak jak było u nas - jego właściciel siedząc z przodu, będzie musiał "co chwilę odwracać się lub wyciągać rękę do przebywającego z tyłu psiaka, by uspokoić go i dodać otuchy. Co ważne, wcale nie opisuję tutaj sytuacji, w której sierściucha na kolanach trzyma ktoś obcy! Po prostu - są sytuacje, w których nikt nie jest w stanie zastąpić psiej mamy! Myślę, że potwierdzi to każdy psiak ;).

--> Wiercipięta wiercipiętą pozostanie
Jeśli nasz podopieczny w domu nie ma w zwyczaju spać w jednym miejscu, także i jadąc autem zechce, co jakiś czas, je zmieniać. Dlatego nie nastawiajmy się, że położenie na siedzeniu zabranego z domu kocyka "załatwi sprawę". U nas wyglądało to tak - Loki początkowo zdecydował się spać na moich kolanach. Gdy na chwilę wstał, ułożyłam na nich kocyk, by było mu wygodniej... Niestety nie przewidziałam, że szal - komin zdecydowanie lepiej posłużyłby do tego celu. Mój psiak zasnął na nim obok mnie, później jeszcze kilkakrotnie budząc się oraz zmieniając miejsce.

C. d. nastąpi ;).

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Dobry psi hotel to nie schronisko... To Ty dokonujesz wyboru!

"Etyka szacunku dla życia nakazuje nam wszystkim poszukać sposobności, by za tyle zła wyrządzonego zwierzętom przez ludzi, pospieszyć  im z jakąkolwiek pomocą" – Albert Schweitzer


Hotel dla psa
W sierpniowym numerze czasopisma "Przyjaciel pies" przeczytałam niezwykle interesujący artykuł dot. hoteli dla zwierząt. Opisane tam "zwierzęce przechowalnie" jawią się czytelnikowi jako prawdziwy raj dla pupila. SPA, opieka psiego psychologa, dodatkowe spacery, specjalnie dobrana karma, treningi i "jednoosobowe" pokoje - te oraz wiele innych luksusów czeka w nich naszych milusińskich.

W/w materiał od niedawna dostępny jest także na stronie czasopisma:
http://www.pies.pl/temat-miesiaca-hotel-to-nie-tylko-nocleg/

Nie neguję idei zakładania takich hoteli. Pragnę wierzyć, że dziennikarze dołożyli wszelkich starań, by warunki panujące w placówkach, które odwiedzili, opisać rzetelnie. Wiem, że istnieje wielu ludzi, którzy są w stanie włożyć ogrom serca w pracę ze zwierzętami i mogą stworzyć im idealny "tymczasowy dom". Chcę jednak zwrócić uwagę na fakt, iż oprócz tych bezpiecznych - znanych i renomowanych, istnieje również wiele innych miejsc, których właściciele przy wejściu umieszczają tabliczkę "Hotel dla zwierząt". Czy wszystkim z nich możemy zaufać? Niestety, zanim wybierzemy się na wakacje, zostawiając w "pensjonacie" naszego ukochanego psiaka, powinniśmy zabawić się w detektywa i sprawdzić, czy faktycznie będzie miał zapewnioną odpowiednią opiekę.

Pierwszym, co należy zrobić, jest porozmawianie z personelem hotelu. To właśnie jego przedstawiciele, mają obowiązek dostarczyć nam pełnych informacji dot. tego, na jakich warunkach będzie tam przebywał nasz pupil. Tu zasada jest jedna - nie bójmy się pytać! Jeśli z hotelem wszystko jest w porządku, to nikt nie będzie miał oporów, żeby nam o nim opowiedzieć. Jeżeli po przeprowadzeniu takiego wywiadu, nadal będziemy mieć jakieś wątpliwości, zawsze możemy także poprosić o możliwość zwiedzenia hotelu...

Rozmawiając z pracownikami psiego hotelu zapytajmy o:
1. Warunki w jakich będzie przebywał psiak
Czy będzie miał do dyspozycji własny kojec (klatkę w wersji XXL)? Czy i na ile będzie odseparowany od innych zwierząt? A jeśli nie- na jakiej podstawie zwierzęta są kwalifikowane do tego, by móc przebywać razem?

2. Ilość zagwarantowanych spacerów i czasu poświęconego na zabawy na świeżym powietrzu
Czy jest to zbieżne z tym, do czego jest przyzwyczajony nasz pies?

3. Zasady żywienia
Ile raz dziennie zwierzęta są karmione? Czy należy dostarczyć do hotelu własną karmę? W przeciwnym razie - co jeśli psiak nie będzie chciał jeść tego, co mu zaproponowano?

4. Kwalifikacje psich opiekunów oraz zasady sprawowania opieki
Kto zajmuje się zwierzętami? Ile z nich znajduje się pod opieką jednego opiekuna? Czy na terenie hotelu stale przebywa weterynarz? A jeżeli nie - czy stale współpracuje z placówką, a dyżurujący opiekun może wezwać go w każdej chwili?

5. Reguły przyjmowania do hotelu
Czy przebywają tam wyłącznie szczepione, zdrowe zwierzęta?

Zwiedzając psi hotel zwróćmy uwagę na: 
1. Czystość tego miejsca
2. Wygląd i zachowanie przebywających w nim zwierząt
3. Zachowanie personelu

Myślę, że przeanalizowanie opisanych aspektów funkcjonowania hotelu wystarczy, by wyrobić sobie na jego temat ogólny pogląd - zastanowić się, czy miejsce to będzie przyjazne dla naszego czterołapego. Jeśli chodzi o resztę- cóż... niestety musimy zaufać naszej intuicji...

Powierzyłbyś nieodpowiedniej osobie kogoś takiego ?!?! 
Loki - pierwszy dzień u nas. Taki tyci <3



Uparte mleczaki - c. d.
Przy okazji ostatniej wizyty u psiego fryzjera, poprosiliśmy także o konsultację lekarską - zapytaliśmy weterynarza, co z mlecznymi ząbkami Lokiego. Niestety - mały niedługo skończy 10 miesięcy (oznacza to możliwość przejścia na "dorosłą" karmę ;) ), więc mleczaki już mu nie wypadną. Po Nowym Roku musimy umówić go na zabieg...

środa, 10 grudnia 2014

O Yorkach słów kilka (Część II)

"Zastanawiam się, czy inne psy uważają pudle za członków dziwacznej sekty religijnej" - Rita Rudner 


Kolejna dawka opowieści z cyklu "fakty i mity na temat Yorków" ;)

Strony internetowe, z których tym razem zaczerpnęłam informacje to:

http://www.dogopedia.pl/rasy-psow/rasa/182,yorkshire-terrier.html (dostęp 08.12.2014 r., godz. 18.00)
http://wczechowicz.fm.interia.pl/ (dostęp 08.12.2014 r., godz. 18.30)
http://rasy-psow.com/content/view/145/1/ (dostęp 08.12.2014 r., godz. 19.00)
http://www.szarik.pl/rasa-145-yorkshire-terrier.html (dostęp 08.12. 2014 r., godz. 19. 15)
http://www.szczenieta.pl/rasy/iii-grupa-teriery/yorkshire-terrier.html (dostęp 08.12. 2014 r., godz. 19.30)

1. Yorki są niezmordowane w zabawie
To prawda. Przynajmniej jeśli chodzi o psiaki tej rasy, które miałam okazję poznać...

Loki jest tak skory do zabawy, że bywa, iż należy go hamować, a nawet - wręcz zmuszać do tego, by odpoczął. Dyszy, "wahluje się językiem", łapczywie pije wodę. Po prostu - naprawdę widać, że jest zmęczony... ale i tak chce jeszcze! Któregoś razu zaczął od tego wymiotować. Po długiej zabawie i wypiciu całej miski wody, postanowił "pomęczyć" jeszcze swojego ulubionego pluszaka - ciskając nim na wszystkie strony, w końcu "wypluł go", razem z częścią pochłoniętej wcześniej wody.

2. Psy te wymagają wielu zabiegów pielęgnacyjnych
I tak, i nie. Jeśli chcemy, by nasz milusiński został stałym bywalcem psich wystaw, będziemy musieli poświęcić dużo czasu na jego pielęgnację. Nie unikniemy nacierania włosów oliwką, nakręcania ich na papiloty i długotrwałego czesania (może być konieczne nawet kilka razy dziennie). Natomiast w przypadku, kiedy nie mamy zapędów do tego, by nasz Yorczek nosił miano championa, wystarczy, że:

- Wykąpiemy go, jeśli będzie brudny - będzie brzydko pachniał lub jego sierść będzie się kleić.

Kwestię psich kąpieli poruszyłam kiedyś podczas wizyty u weterynarza. Dowiedziałam się, że psa należy kąpać możliwie najrzadziej i "trzymam się tej wersji". Jeśli Loki pomoczy sierść podczas spaceru, po powrocie do domu jest wycierany ręcznikiem. Jeżeli jedząc ubrudzi sobie pyszczek - to samo. W całości kąpiemy go tylko w sytuacji, która naprawdę tego wymaga. (Szczegółów Wam oszczędzę ;) )

- Co drugi dzień przeczeszemy jego włosy- najlepiej używać do tego metalowego grzebienia. Nam polecono taki:

Źródło obrazka: http://www.wiwena.pl/?wiwena-grzebienie-szczotki-i-zgrzebla-dla-psow,24 (Dostęp- 10.12.2014 r., godz. 12.00)

Regularne czesanie psiaka sprawia, że czynność ta nie zajmuje zbyt wiele czasu- skutecznie zapobiega tworzeniu się kołtunów.

- 2-3 razy do roku zabierzemy go do psiego fryzjera - pomiędzy strzyżeniami możemy zadbać o jego "fryzurę" samodzielnie. Należy przycinać psią grzywkę oraz włosy znajdujące się w okolicach oczu tak, by nie przeszkadzały maluchowi w patrzeniu. Można też pozwolić grzywce rosnąć (później generuje to jednak konieczność codziennego fryzowania pieska - zbierania włosów na czubku głowy i spinania ich w charakterystyczną kitkę).

Co jakiś czas podetniemy mu pazurki

Jeśli już jesteśmy w tym temacie...
Metamorfoza Lokiego ;)


Urosłem i "trochę" zarosłem...


Po pierwszej wizycie u fryzjera


Efekt drugiej wizyty u fryzjera




3. Do problemów zdrowotnych, które najczęściej występują u Yorków, zaliczamy zwichnięcie rzepki oraz zapalenie oczu
Choroby oczu u Yorków, związane być mogą np. z nieprawidłowym dbaniem o włosy psiaka (patrz punkt 2), a - jak powiedział mi specjalista - przypadki zbytniej ruchomości rzepki u tej rasy faktycznie występują stosunkowo często. Jeśli chodzi o choroby występujące u tych uroczych psiaków, musimy jednak pamiętać także o regularnym kontrolowaniu stanu ich uzębienia. Tendencja do niewypadania mleczaków - zwłaszcza kłów, występuje u większości małych ras(o przetrwałych mleczakach pisałam już we wcześniejszej notce ---> : http://psia-mama.blogspot.com/2014/11/co-oznacza-byc-psiara-o-szczeniecych.html ) . Konieczne jest również zbadanie yorczego serduszka (wykonanie tzw. echa serca).

4. Yorki są podejrzliwe w stosunku do obcych
Polemizowałabym. Widywałam Yorki, których serce można było "skraść" bardzo szybko. Max- ojciec Lokiego, momentalnie tak bardzo nas polubił, że po niespełna godzinie od zapoznania, nie dość, że odprowadził nas do furtki, to jeszcze sam chciał przez nią wyjść, a w konsekwencji - chętnie pojechałby z nami. Z kolei Loki nie lubi obcych. Do tych, którzy odwiedzają nas w domu, przyzwyczaja się stosunkowo szybko (zwłaszcza jeśli są to kobiety!), jednak na ulicy nie pozwala się głaskać i nerwowo reaguje na prawie każdego, kto zechce nawiązać z nim kontakt. Wniosek - wszystko zależy od "egzemplarza"!

Prawdziwa natura Yorka? ;)



niedziela, 7 grudnia 2014

O psie, który jeździł koleją... albo pies w podróży, pies w gościach ;)

"Pies ma w zwyczaju uważać, że koniecznie musi pojechać z tobą w samochodzie, tak na wypadek, gdyby zaistniała konieczność poujadania ci zupełnie bez powodu do ucha" - Dave Barry 


Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. By, tak jak w najczęściej powtarzanych życzeniach - były prawdziwie szczęśliwe, ciepłe i rodzinne, wielu z nas czekają podróże. Niezależnie od tego, czy zaliczymy je do tych większych (będziemy przemieszczać się pomiędzy miejscowościami/krajami), czy mniejszych (pojedziemy do sąsiedniej wsi lub dzielnicy), pamiętać jednak musimy, że jako właściciele psów, nie wybierzemy się tam sami. Jeśli zamierzamy "gościć się" więcej niż pół dnia, najprawdopodobniej pojedzie z nami nasz pupil...

Jak przygotować się do świątecznej wycieczki z psem? Obowiązuje nas kilka zasad.

1. Poinformujmy osoby, do których się wybieramy, że będzie z nami pies.
Dzięki temu, dowiemy się, jaki stosunek do zwierząt mają nasi przyszli gospodarze i czy odpowiada im to, że zabierzemy naszego pieszczocha do ich domu. W ten sposób unikniemy przykrych niespodzianek - nie dowiemy się w ostatniej chwili, że psiak nie może jechać z nami (i nie będziemy musieli zmieniać świątecznych planów lub "na gwałt" szukać dla niego jakiegoś opiekuna) oraz niepotrzebnych spięć.

2. Odpowiednio spakujmy naszego milusińskiego.
Jeżeli planujemy nocować poza domem, to obowiązkowo zabierzmy ze sobą jego ulubiony kocyk, kilka zabawek oraz miski - na wodę i pożywienie (niektóre czworonogi nie chcą jeść oraz pić z "obcych" naczyń).
W kwestii wożenia ze sobą psiego jedzenia, mamy do wyboru dwa warianty - wziąć ze sobą odpowiednią ilość karmy lub zorientować się, czy w miejscowym sklepie jest dostępna ta, którą jada nasz pieszczoch i kupić ją już na miejscu.

3. Zastanówmy się, w jaki sposób będziemy transportować naszego psa.
Czy jest on na tyle spokojny, by całą drogę przesiedzieć w plastikowym transporterze? A może wygodniej będzie mu w miękkiej torbie, która spoczywa na kolanach panci? Oczywiście duże znaczenie ma tutaj środek lokomocji, jaki wybierzemy. Najłatwiej będzie w przypadku podróży własnym samochodem - do tego pies jest już najczęściej przyzwyczajony (w samochodzie ma swoje miejsce, a my wiemy czego tam potrzebuje i jak jeździ mu się najwygodniej), gorzej jeśli musimy wybrać pociąg lub autobus.

4. Kupmy psu bilet.
Z wyborem środka lokomocji łączy się jeszcze jeden problem. Jeśli zdecydujemy się na transport masowy, musimy dokładnie przeczytać regulamin naszego przewoźnika. Powinien on zawierać m. in. informacje dotyczące tego, czy i na jakich zasadach opłacić musimy podróż naszego psa oraz w jaki sposób musi on być "zabezpieczony" podczas jazdy - np. czy powinien mieć kaganiec.

5. Dowiedzmy się, czy nasz pies cierpi na chorobę lokomocyjną.
Psy, podobnie jak ludzie, mogą cierpieć na chorobę lokomocyjną. Dlatego jeśli nasz czterołapy nigdy jeszcze nie podróżował, przed świątecznym wypadem, polecam wybrać się na "wycieczkę próbną". Dzięki temu będziemy mogli zorientować się, jak nasz maluch zachowuje się przebywając wśród innych podróżnych oraz- co najważniejsze - jak znosi samą jazdę. Jeśli pies wymiotuje, nie należy panikować. W gabinetach weterynaryjnych można kupić "psi aviomarin". Pan/pani doktor dobiorą dawkę odpowiednią do masy naszego psa i powiedzą nam, kiedy zaaplikować lek. Nawet jeśli zwierzak będzie przez to nieco otępiały, rozwiązanie to jest zdecydowanie rozsądniejsze, niż skazywanie go na podróż "z żołądkiem w gardle".

Ok. Załóżmy, że już dojechaliśmy... Witamy się z rodziną, przyjaciółmi. Jak zachowuje się nasz czworonóg? Może być nieco podejrzliwy, zmieszany. Wokół niego jest dużo ludzi, znajduje się w obcym domu. Taka sytuacja, zwłaszcza następująca po obfitującej w różnorodne emocje podróży, może generować stres. Dlatego, by psiak szybko i "bezboleśnie" się zaaklimatyzował, warto uczulić przyszłych współbiesiadników na kilka kwestii.

1. Jak przywitać się z psem?
Wielu ludzi uważa, że gwarantem międzygatunkowej przyjaźni jest tutaj entuzjastyczne głaskanie. Nic mylniejszego! Jeśli po raz pierwszy spotykamy jakiegoś psa, powinniśmy pozwolić mu się obwąchać. Możemy zachęcająco wyciągnąć w jego kierunku dłoń, najlepiej wewnętrzną stroną do góry... jednak to pies powinien zrobić kolejny krok. By zyskać jego przychylność musimy uzbroić się w cierpliwość - zachowajmy spokój oraz nie wykonujmy nagłych ruchów. Jeśli pies boi się do nas podejść - nie nalegajmy, dajmy mu trochę czasu.

2. Jak zapewnić psu bezpieczeństwo w domu pełnym ludzi?
Zagadnienie to może okazać się problemem zwłaszcza w przypadku wielkich spędów rodzinnych oraz, obecnych na nich, małych piesków. W takiej sytuacji, każdy z uczestników spotkania, powinien zostać uczulony na to, by zwracał uwagę, czy psi malec nie plącze mu się pod nogami lub nie usiadł właśnie na jego krześle. Z psem jest jak z dzieckiem - to my powinniśmy przewidywać jego ruchy!
Pewne trudności mogą wystąpić także jeśli wśród biesiadujących znajdują się małe dzieci. Należy im wytłumaczyć, że piesek taki jest bardzo delikatny i łatwo można mu zrobić krzywdę, a jednocześnie - uprzedzić, że zbytnio podrażniony może np. ugryźć.

Yorki naprawdę są malutki...
Książka vs Loki ;)



Ważył wtedy 1,5 kg...



niedziela, 30 listopada 2014

Moda na "miniaturkę"... czyli zastanów się, zanim zdecydujesz się na najmniejszego z psów

 "Liczy się nie to, jak duży jest bojowy pies, lecz to, jak dużo jest bojowości w psie" - Dwight Eisenhower


Psie rasy powstały na skutek krzyżowania osobników o cechach, które człowiek uznał za korzystniejsze, w przypadku późniejszego spełniania przez pupila określonej funkcji lub roli. Tak samo jest z tzw. "rasami miniaturowymi"- tu ludzie szukają przede wszystkim psów niewielkich gabarytowo. Obecnie miniaturyzacja dotyczy zarówno ras, które i tak zaliczane są do małych (yorkshire terrier, chihuauha, mops) oraz wielu innych (sznaucer, owczarek szkocki - collie).

Pozornie wyżej opisane zabiegi wydają się nieszkodliwe... jednak wielu (pseudo?)hodowców zapomina, że moda nie zawsze łączy się z tym, co właściwe oraz gruntownie przemyślane. Sytuacja na rynku wygląda następująco: potencjalni klienci - przede wszystkim kobiety - chcą coraz mniejszych piesków, uznając ich rozmiar "mini mini" za atut. Internet pełen jest ogłoszeń w stylu "sprzedam yorka miniaturkę" i wiele takich szczeniaków niemal natychmiast odnajduje nowy dom. Z ekonomicznego punktu widzenia - sytuacja idealna. Z biologicznego oraz etycznego - a któż by się nad tym zastanawiał? Moim zdaniem odpowiedź jest jedna - pod namysł poddaje to człowiek, któremu zależy na zdrowiu własnego pupila oraz respektowaniu praw innych zwierząt.

Upraszczając, w przyrodzie wygląda to tak: jeśli, któreś ze szczeniąt z miotu jest wyjątkowo małe, najczęściej nie wróży to nic dobrego. Najprawdopodobniej jest niedożywione lub chore, a żyjąc na wolności - mogłoby nie przetrwać, stając się ofiarą selekcji naturalnej. Ludzie nauczyli się jednak jak pielęgnować takie maluchy, a ich poczynania naprawdę pozostają szczytne.. dopóki, w odpowiedzi na "ochy" i "achy", obserwujących malca znajomych, nie postanawiają uczynić z jego cherlawości monety przetargowej. W konsekwencji dwa takie pieski stają się protoplastami rodu nowego, lepszego egzemplarza - miniaturek. Niestety zapomina się o tym, że tak krzyżowane czworonogi, mogą posiadać wadliwy materiał genetyczny. Specjaliści biją na alarm! To, że są małe nie jest prawdziwym problemem. Pojawia się on w momencie, kiedy psiak zaczyna chorować lub posiada trudny do okiełznania charakter. Potencjał fizyczny oraz intelektualny miniaturki bywa znacznie mniejszy, a konsekwentne dodawanie do osłabionej już puli genowej, w taki sam sposób wyselekcjonowanych osobników, nie prowadzi do niczego dobrego...

Oczywiście - nie mam nic przeciwko małym pieskom. Tym najmniejszych z rodzeństwa, z oklapniętym uchem lub nietypowym umaszczeniem. One też powinny być kochane! I na równi z innymi - są piękne! W większym stopniu narażone bywają jednak na choroby, a co za tym idzie - wielkie cierpienie. Już samo to, że psiak jest rasowcem, sprawia, iż wystąpienie u niego niektórych przypadłości jest bardziej prawdopodobne niż u tzw. kundelka. Po co więc jeszcze bardziej kumulować taką możliwość? Nie lepiej malutkiej suczce pozwolić zostać matką dzieci zdrowego, dorodnego samca? Lub zrezygnować z dawania jej możliwości zostania mamą - jeśli istnieją przesłanki świadczące o tym, że jej organizm nie jest najsilniejszy, może okazać się, że ciąża przysporzy tutaj wiele złego.

Mój Loki- wcale nie miniaturowy... a jednak - zobaczcie jaki był malutki!

środa, 26 listopada 2014

Co oznacza "być psiarą"? + O szczenięcych zębach tekst krótki

"Ktokolwiek wymyślił powiedzenie, że pieniądze nie przynoszą szczęścia, zapomniał o słodkich szczeniaczkach" - Gene Hill 


Ja- psiara
Kiedyś, patrząc na ludzi rozczulających się nad swoimi zwierzętami myślałam, że są niespełna rozumu. Kobiety kupujące pieskom wymyślne ubranka, emerytki, których kot zjada szynkę z wyższej półki niż one same... psie hotele, fryzjerzy i prezenty dla pupili, także te znajdujące się pod choinką. Jawiło mi się to jako pewien rodzaj patologii. "Ludzie nie mają co robić z pieniędzmi i czasem" -  myślałam, nie spodziewając się, że któregoś dnia i ja zostanę "tą świrniętą".
Oczywiście - nie popadajmy w skrajności. Mój pies bywa rozczochrany, nie nosi satynowej kokardki, a to, że je lepiej ode mnie wynika jedynie z faktu, że nie lubię gotować i zbyt często pozwalam sobie na wafelka zamiast świeżej sałatki. Kocham Lokiego, ale jest psem domowym, nie "wystawowcem" - nie noszę go na mięciutkiej podusi, bo od przemieszczania się ma cztery zdrowe łapy... Nie mniej - każdy kto mnie zna pewnie już zauważył, że trochę odbiło mi na jego punkcie. Przysmaki, gadżety "dla psiarzy", czasopismo "Przyjaciel pies"... Na rok 2015 mam już dwa "psie" kalendarze, a przed Świętami planuje kupić Małemu jakiś nieduży upominek. I tak - wsadzę go pod choinkę, tę samą, z której kiedyś tak się śmiałam. Chyba byłam ignorantką, a może po prostu nie wiedziałam, że w sercu każdego człowieka jest takie miejsce, które zostało zarezerwowane dla czterołapego stworzenia. Teraz wiem, że trzeba je tylko odkryć oraz pozwolić sercu przemówić! Apeluję - bądźcie wyrozumiali, bo któregoś dnia też dopaść Was może "psia choroba".

Uparte mleczaki
Problem przetrwałych zębów mlecznych, to coś, co ostatnio nie daje mi spokoju. Niektórzy właściciele nie wiedzą nawet, że psy wymieniają zęby z mlecznych na stałe, ale ja obserwowałam ten proces i nie mogłam wyjść z podziwu - u psów dzieje się to dużo szybciej niż u ludzi. Ząb zaczyna się chybotać, wypada, a w jego miejscu zaraz pojawia się drugi. Na dodatek ma zupełnie inną strukturę. Mleczne zęby Lokiego były drobne i ostro zakończone, takie malutkie szpileczki. Te stałe są zdecydowanie masywniejsze - nie kłują, ale mocno trzymają, są grubsze, znacznie szersze oraz zajmują więcej miejsca. Słowem - wszystko ładnie, pięknie, dopóki nie pojawią się jakieś problemy. "Przetrwałe mleczaki" to przypadłość, która charakterystyczna jest dla ras małych. Wygląda to tak, że psu wyrasta ząb stały, a mleczny siedzi jak siedział i nie planuje mu ustąpić miejsca. W konsekwencji pies ma dwa rzędy zębów. W skrajnych przypadkach tych nadliczbowych może być nawet do kilkunastu. Mały ma dwa. Dwa dodatkowe górne kły. I zbliża się do wieku (9 miesięcy), w którym można stwierdzić, że jeżeli zęby mleczne nie wypadły samoczynnie, to już w ten sposób nie wypadną. Potrzebny będzie zabieg. Nieprzyjemny dla psa, pańci i jej portfela. "Operacja" pod narkozą. Patowa sprawa... Coż - będę dawać znać o tym, jak sytuacja dalej się rozwija.

Mały psi książę ;)

niedziela, 23 listopada 2014

O Yorkach słów kilka (Część I)

"Rzeczy, które denerwują teriera, mogą nic nie znaczyć dla doga niemieckiego" - Smiley Blanton


Jednym z elementów mojego bloga będzie cykl notek poświęconych rasie yorkshire terrier. Na początek postanowiłam zabawić się w "Pogromców mitów". Chciałabym informacje, które pojawiają się na ten yorków w Internecie, mediach, czasopismach i książkach, porównać z własnymi doświadczeniami oraz tym, czego dowiedziałam się o tych maluchach od innych właścicieli.

Na "pierwszy ogień" pójdą artykuły znalezione na portalu www.psy24.pl :

www.psy24.pl/4937-Yorkshire-terrier-zadziorny-kochany-malec.html (dostęp 23.11.2014 r. godz. 13.15)
www.psy24.pl/2561-YORKSHIRE-TERRIER-idealny-przyjaciel.html (dostęp 23.11.2014 r. godz. 13.45)
www.psy24.pl/2670-YORKSHIRE-TERRIER-informacje-dodatkowe.html (dostęp 23.11.2014 r. godz. 14.15)
www.psy24.pl/2068-Pielegnacja-Yorka.html (dostęp 23.11.2014 r. godz. 14.30)
www.psy24.pl/4153-Wzorzec-rasy-Yorkshire-Terrer-Opis.html (dostęp 23.11.2014 r. godz. 14.45)

Czytamy w nich m. in.:

1. York to prawdziwy terrier - żywy i odważny łowca gryzoni
Stwierdzenie to odnosi się do historii rasy, zgodnie z którą małe, a jednocześnie waleczne Yorki, początkowo hodowane były, by zwalczać szczury oraz polować na króliki. W XIX-wiecznej Anglii pomagały w ten sposób rzemieślnikom, których nie stać było na utrzymanie dużych czworonogów. Jednocześnie - tylko takie maluchy były w stanie wcisnąć się do króliczej nory, a ich upór i ogrom energii sprawiały, że próżno szukać było skuteczniejszego łowcy.

Instynkt łowiecki widoczny jest u Yorka po dziś dzień. Mój Loki z zapałem poluje na ptaki i chusteczki higieniczne spod poduszki ;). Widząc kota, pędem biegnie w jego stronę... Ale tylko jeśli jest on w ruchu. Nie interesuje go to, co statyczne. Wszak - w prawdziwym polowaniu cel nieustannie musi się przemieszczać, a nie stać na ziemi, niczym porcelanowa figurka.

2. York nazywany bywa "niesforną miotełką"
Ciężko o trafniejsze określenie! Analizując zachowanie Synka i innych, znajomych mi Yorków, doszłam do wniosku, iż interpretować je można dwojako. Po pierwsze - odnosi się do yorczego ogonka. Wygląda on jak flaga, szczotka... i nieustannie "zamiata" powietrze. (Yorki są radosnymi pieskami, dlatego ich ogonki przez większość czasu znajdują się w ruchu.) Po drugie - pieski te lubią zachowywać się jak odkurzacze. Upuścisz coś? Przepadło - właśnie zyskało nowego, psiego właściciela. A ten, wraz ze zdobyczą, zniknął już w innej części Twojego mieszkania. Istotne jest także to, że Yorczki posiadają bardzo dobry węch. Wyprowadzając je na spacer, należy więc uważać, by nie "sprzątnęły" jakiegoś paskudztwa.

3. Yorki uwielbiają spędzać czas z opiekunem- najlepiej czuje się w jego towarzystwie
Psy te bywają namolne i zazdrosne. Bardzo lubią znajdować się w centrum zainteresowania, a tylko przy panu mogą czuć się w pełni zauważone i naprawdę ważne. Widać to zwłaszcza w przypadku maleńkich szczeniąt - piszczą, zaczepiają... potrafią nawet udawać chore, bo przecież - musisz wiedzieć, że Twój psiak cały czas jest w domu! Starszy York spędza z właścicielem 75% czasu - pozostały przesypia leżąc w miejscu, gdzie jest mu wygodnie i posiada względny spokój.

4. Yorki są towarzyskie - lubią inne psy
Moje obserwacje temu przeczą. Wynika to ze skłonności do bycia zazdrosnym i lękliwości, którą spotkać możemy u niektórych przedstawicieli tej rasy. Zgodnie z wytycznymi Związku Kynologicznego - drugą z cech uważa się za wadę. Myślę jednak, że prawdziwie kochający psiaka właściciel, nie powinien oceniać tego w ten sposób. Psy, tak jak ludzie, posiadają różne charaktery i właśnie dzięki temu, każdy z nich jest inny (w domyśle - wyjątkowy ;) ).

5. York potrafi cieszyć się wszystkim, nawet zwiędłym listkiem
Loki uwielbia liście, patyki, kamienie. Z niezmordowanym uporem przynosi je do domu. Czasami wybiera te małe, innymi razy próbuje podnieść konary ważące więcej niż on lub np. połówkę cegły. Jako malutki szczeniak uwielbiał bawić się różnego rodzaju wstążkami - często odnieść można było wrażenie, że uważał je za ciekawsze od tradycyjnych- kupnych, psich zabawek. Tymi jednak także nie gardzi - najlepiej jeśli można nimi szarpać na wszystkie strony, lub podjąć próbę wygryzienia pluszowych oczu. Zdecydowanie - Yorki nie są wybredne jeśli chodzi o zabawę!

A tak York wygląda kiedy śpi ;) Loki <3





czwartek, 20 listopada 2014

Tyle miłości w malutkim ciele - tak wiele radości w sercu człowieka

"Na świecie nie ma lepszego psychiatry od szczeniaka liżącego cię po twarzy" - Edward Abbey


Opowiadanie, które popełniłam jakiś czas temu...

Na fotelu wyleguje się Loki. Niespełna 6 - cio miesięczny York, pies jakich wiele. Niektórzy mówią „To szczur , nie pies”, inni twierdzą, że „psy traktują Yorka, jakby był kotem”. „Małe to, szczekliwe. Pies zaczepno obronny - on zaczepia, a właściciel musi go bronić.” - śmieją się mężczyźni. „Zobacz jaki śliczny!”- wołają mamy pokazując go swoim latoroślom, „Prawie jak maskotka!”. Tak wygląda to na pierwszy rzut oka. Rzeczywistość okazuje się jednak zupełnie inna…

Nigdy wcześniej nie miałam psa. Jako dziecko wychowywałam się w domu, w którym panowało przekonanie, że tam gdzie jest wielu ludzi (mam trójkę młodszego rodzeństwa), nie jest potrzebne towarzystwo zwierząt. Jako młoda kobieta postanowiłam „nadrobić straty”. Przy aprobacie mojego męża, w naszym domu pojawiały się kolejno: rybka - bojownik, chomik dżungarski, a po jego śmieci - dwa kolejne gryzonie, samice chomika roborowskiego. Mieszkając w wynajmowanym mieszkaniu (co uważałam za przeszkodę nie do pokonania), półżartem-półserio często śmiałam się, że kiedyś będę mieć małego pieska - tak mlutkiego, że zamieszkać będzie mógł w bucie mojego męża. Zdziwienie mojej rodziny okazało się ogromne, gdy któregoś dnia zdałam sobie sprawę, że naprawdę rozważam taką opcję. „Ja i pies, z którym będę mogła chodzić na spacery”- brzmiało niezwykle zachęcająco. Okazało się też, że pewna suczka rasy Yorshire terrier oczekuje właśnie pierwszego miotu potomstwa…

Trudna to była decyzja i towarzyszyło jej wiele strachu. Bo w końcu - jestem śpiochem, nie lubię sprzątać, a moja wiedza na temat wychowywania szczeniąt była mniej niż znikoma. Co jeśli pozwolę mu „wejść sobie na głowę”? A jak zniszczy nam coś w mieszkaniu? Może wcale mnie nie polubi - wszędzie będzie chodził tylko za moim mężem? Pytaniom nie było końca. Jednak gdy przyszedł dzień, w którym podjąć musiałam ostateczną decyzję, powiedziałam sobie „Raz kozie śmierć”. I tak, pewnego majowego popołudnia, Loki zawitał do naszego domu. Dziś wiem już, że decyzja ta była jedyną właściwą - prawdziwy „strzał w 10”! Obcowanie z Lokim jest dla mnie jak dogoterapia. A to, że jedynie w wersji domowo-amatorskiej, nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Tyle miłości w malutkim ciele - tak wiele radość w sercu człowieka. Od lat leczę się na depresję, ale to właśnie kupując psa zrealizowałam najważniejszą w moim życiu receptę. Bo jak tu smucić się, kiedy puchaty malec przychodzi i patrząc ufnymi oczyma prosi o odrobinę uwagi? Jak lepiej można by rozpocząć dzień, jeśli nie od spaceru z przyjacielem, który budząc radośnie liże cię po twarzy? Czy istnieje lepsze powitanie niż merdanie ogonem i ta bezgraniczna radość, że oto wracasz do domu i wiesz ,że mały piesek (choć już nie tak, by mieszkać mógł w rzeczonym bucie) cały czas na ciebie czekał? Dlatego dziś powtarzam - pies to „lek”, który polecam wszystkim.

Letni spacer z moim Małym Przyjacielem :)




niedziela, 16 listopada 2014

Uwaga! Szczeniak w domu!

"Wierność psa jest bezcennym darem nie mniej zobowiązującym niż ludzka przyjaźń" - Konrad Lorenz


Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że planowane przybycie nowego - psiego członka rodziny, wiąże się z długotrwałymi przygotowaniami. Zadbać należy nie tylko o to, by maluch posiadał pełną "wyprawkę", ale i odpowiednio zabezpieczyć powierzchnię mieszkalną, do której piesek będzie miał dostęp.

Wyprawka szczeniaka powinna składać się z:
1. Legowiska

Polecam takie, które składa się z dwóch części - "koszyka" oraz poduszki. Jeśli ta druga się pobrudzi, łatwo można ją wyprać, a w skrajnym przypadku - tanim kosztem wymienić na nową. Dobrym pomysłem jest także kupienie jednoczęściowego legowiska i doposażenie go np. w polarowy kocyk (może to być, odpowiednio dostosowany wielkością, kawałek polarowego materiału z pasmanterii).
2. Dwóch misek- na pokarm oraz wodę
Do wyboru mamy te metalowe oraz plastikowe. Występują także "miski podwójne" - połączone ze sobą. W przypadku małych piesków najlepiej sprawdzają się miski tego typu:


Źródło obrazka: http://www.pieszkotem.pl/miska-dla-psa-1-75l-nierdzewna-trixie-akcesoria.html (Dostęp- 16.11.2014 r., godz. 16.15)

Są stabilne - pies nie przewraca ich. W przypadku większych czworonogów nie ma to aż tak dużego znaczenia, ponieważ ich miski (ze względu na gabaryty) są cięższe.
3. Pokarmu
Zasada jest jedna - czym więcej karma zawiera mięsa, tym lepiej. Na opakowaniu sprawdzamy więc % zawartość poszczególnych składników pokarmu. Ważnym jest, by szczenięta karmić wyłącznie karmą dedykowaną dla maluchów. Zawiera ona więcej składników, które potrzebne są dorastającemu psiemu organizmowi - np. wapń. Oczywiście możemy także karmić malca własnoręcznie przygotowanymi posiłkami, ale pod żadnym pozorem nie może to być to, co zjadamy sami. Posiłki dla czterołapych nie powinny np. zawierać żadnych przypraw.
Więcej na temat karmienia naszych pupili niebawem...
4. Zabawek
Polecam takie składające się z poskręcanych sznurków... Nie mniej - oferta sklepów zoologicznych jest tak szeroka, że każdy powinien odnaleźć tam coś dla siebie. Wybierając zabawkę należy wziąć pod uwagę jej wielkość oraz ciężar - muszą być dostosowane do naszego pupila. Pamiętajmy także, by kupować wyłącznie przedmioty, które oceniamy jako stosunkowo trwałe. Zabawki, które maluch szybko zniszczy to nie tylko strata pieniędzy, ale i duże niebezpieczeństwo. Chyba nikt z nas nie chce, by jego psiak najadł się waty lub gumy.
5. Naturalnych gryzaków
Są to zasuszone części zwierząt - np. kurze łapki lub świńskie uszy, albo sprasowane, specjalnie uformowanie skóry i ścięgna - w formie kosteczek, piłek, bucików. Niektóre z nich zawierają wapń lub mieszanki smakowe. Oczywiście - im coś ma mniej sztucznych dodatków, tym lepiej.
6. Przysmaków
Przydadzą się kiedy będziemy uczyć naszego szczeniaka czystości oraz przeróżnych "sztuczek". Pamiętajmy jednak, by nie przesadzać z ich ilością w diecie psa. Jest to tzw. karma uzupełniająca, a jej nadmiar może powodować np. dolegliwości żołądkowe.
7. Transportera, torby na psa
Sztywne - plastikowe transportery dobrze sprawują się latem, ponieważ psu nie jest w nich za gorąco. Łatwo je posprzątać. Ciepłe torby są dobre dla właścicieli małych piesków oraz przydają się na krótkie spacery. Sprawdzają się również w przypadku malutkich szczeniaczków - jest w nich ciepło oraz przytulnie. Posiadają jednak także i wady - nie można ich stosować latem, a w przypadku kiedy np. okaże się, że nasz pupil ma chorobę lokomocyjną, możemy mieć problem z utrzymaniem ich w czystości.
8. Szczotki, grzebienia
W przypadku psów, które posiadają sierść - szczotka. Dla tych z włosami (np. Yorków) - metalowy grzebień.

Przygotowując dom na przybycie szczeniaka, należy zwrócić uwagę na:
- przedmioty, które malec mógłby połknąć lub zniszczyć - należy usunąć je z miejsc, do których pies będzie miał dostęp
- dziury i zakamarki - powinno się je pozastawiać/pozakrywać

Ponadto:

Najważniejsze jest bezpieczeństwo pieska. Zawsze należy uważać na to, by nie nadepnąć na jego łapę lub nie uderzyć go np. drzwiami. Jest to istotne zwłaszcza w przypadku przedstawicieli małych ras. Ważne, by świadomi tego byli wszyscy domownicy oraz goście.

Zdjęcie Lokiego z okresu, kiedy był tak malutki, że mieścił się w dłoniach mojego męża:

środa, 12 listopada 2014

Bądź odpowiedzialny przyszły właścicielu... czyli o tym, czy naprawdę powinieneś mieć psa

"Dobroczynność nie polega na dawaniu kości psu. Dobroczynność to kość dzielona z psem wówczas, gdy jesteś równie głodny jak on" - Jack London


Czerwiec 2014
Po pokoju biegały cztery szczeniaki. Były praktycznie identyczne. Te same czarne główki, oklapnięte uszy, jasne umaszczenie na pyszczku i w dolnej części łap... typowe malutkie yorki. Wśród nich był jednak ten jedyny. Mój psi synek, przyjaciel - mały Loki. 
Właściwie wybrał go mój mąż. Zaobserwował, że jeden z psich braci ma trochę spokojniejsze usposobienie. Uznał, że taki lepiej będzie pasował do naszej rodziny. A ja? Przystałam na to. Widząc ja R. trzyma go na rękach, stwierdziłam, że piesek już jest nasz - zdecydowanie miał w sobie to coś!

Mój mąż z Lokim :)



Ja z siostrzyczkami Lokiego <3


Ale zanim pojechaliśmy wybrać szczeniaka...

Decyzji o posiadaniu psa nie podejmuje się w 2 minuty. Rozsądny przyszły właściciel powinien dobrze rozważyć, czy w jego życiu jest miejsce dla psiego rewolucjonisty. Nasuwający się tutaj obraz,  przedstawiający ludzi spacerujących z pupilami po parku, bywa złudny. Przyjrzyjmy się:

Państwo idą spokojnie. Psy kroczą przy nich, zatrzymują się na zawołanie i nie szarpią smyczy. Większość z nich nie szczeka na przechodniów, nie widać w nich strachu... słowem - prawdziwa sielanka.

Jak jednak jest naprawdę?

By zarysowana powyżej scena stała się naszą rzeczywistością, w relację pies - człowiek trzeba włożyć wiele pracy. Od nauczenia szczeniaka czystości, przez stopniowe zapoznawanie go z otaczającym światem, aż po elementy tresury - jest tego naprawdę niemało. Potencjalny psi rodzic musi się zastanowić, czy posiada na to czas, chęci... Winien przemyśleć, czy jego budżet jest w stanie uwzględnić nie tylko konieczność zakupu karmy, ale i opłaty za szczepienia, wizyty u weterynarza... a nawet psie zachcianki. Tak! Czterołape, podobnie jak człowiek, także potrzebują rozrywki. Zwłaszcza ten małe. Na początek nie obejdzie się więc bez zabawek i (kosztownych!) przysmaków dzięki, którym szczeniak chętniej załatwiał będzie podczas spaceru "psie sprawy".

Powodów do rozmyślań jest wiele...

Jeśli chcesz kupić lub przygarnąć psa musisz zastanowić się:
- czy w Twoim mieszkaniu jest dla niego miejsce
- czy nie będzie przeszkadzał Twoim sąsiadom
- ile czasu będziesz mógł poświęcić na wyprowadzenie go - spacery oraz zabawy
- ile czasu możesz przeznaczyć na pielęgnację pupila, a także czy masz do tego wystarczająco dużo cierpliwości
- jakie są zasoby Twojego portfela - czy stać Cię na to, by zapewnić psu wszystko co konieczne (nawet jeśli będzie oznaczało to kosztowną operację)

Musisz także wziąć pod uwagę:
- zdanie swoich współlokatorów
- kto mieszka razem z Tobą - czy masz małe dzieci
- czy Ty, albo ktoś z w/w cierpi na alergię
- czy dużo podróżujesz

A przede wszystkim: przemyśl, czy jesteś w stanie w pełni zaakceptować psiaka niezależnie od tego, czy bardziej będzie lubił Ciebie, czy Twoją córkę. Zastanów się jak zareagujesz jeśli okaże się, że malec zniszczył nowy fotel lub nasikał na środku świeżo wypucowanej kuchni.

Zakładam, że jesteś człowiekiem dorosłym i podejmiesz słuszną decyzję.

Na koniec...
Psich ras jest wiele. Niewątpliwie każdy znajdzie wśród nich coś dla siebie. Wymienia się psy idealne dla rodzin z dziećmi (np. labradory i ich kuzyni - golden retrievery), fanów polowań (poczciwe jamniki oraz posokowce) lub aktywnego spędzania czasu (harty). W księgarniach i bibliotekach nietrudno znaleźć opracowania, w których wiele miejsca poświęca się charakterystyce ras - zachęcam do ich czytania oraz poszukiwania informacji na ten temat w sieci. Odpowiedzialny przyszły właściciel, wybierając nie powinien kierować się wyłącznie względami estetycznymi oraz potocznymi opiniami na temat czterołapych. W psim świecie także funkcjonuje wiele stereotypów...