Odnajdziesz tutaj m. in. odpowiedzi na pytania: Jak wybrać psa? Co powinna zawierać jego "wyprawka"? Czym karmić malucha? Ile uwagi potrzebuje? Kiedy i dlaczego należy chodzić do weterynarza? Jak nauczyć szczeniaka czystości? A także wiele historii opisujących dzieje międzygatunkowej przyjaźni pomiędzy mną, a moim psem.

niedziela, 7 grudnia 2014

O psie, który jeździł koleją... albo pies w podróży, pies w gościach ;)

"Pies ma w zwyczaju uważać, że koniecznie musi pojechać z tobą w samochodzie, tak na wypadek, gdyby zaistniała konieczność poujadania ci zupełnie bez powodu do ucha" - Dave Barry 


Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. By, tak jak w najczęściej powtarzanych życzeniach - były prawdziwie szczęśliwe, ciepłe i rodzinne, wielu z nas czekają podróże. Niezależnie od tego, czy zaliczymy je do tych większych (będziemy przemieszczać się pomiędzy miejscowościami/krajami), czy mniejszych (pojedziemy do sąsiedniej wsi lub dzielnicy), pamiętać jednak musimy, że jako właściciele psów, nie wybierzemy się tam sami. Jeśli zamierzamy "gościć się" więcej niż pół dnia, najprawdopodobniej pojedzie z nami nasz pupil...

Jak przygotować się do świątecznej wycieczki z psem? Obowiązuje nas kilka zasad.

1. Poinformujmy osoby, do których się wybieramy, że będzie z nami pies.
Dzięki temu, dowiemy się, jaki stosunek do zwierząt mają nasi przyszli gospodarze i czy odpowiada im to, że zabierzemy naszego pieszczocha do ich domu. W ten sposób unikniemy przykrych niespodzianek - nie dowiemy się w ostatniej chwili, że psiak nie może jechać z nami (i nie będziemy musieli zmieniać świątecznych planów lub "na gwałt" szukać dla niego jakiegoś opiekuna) oraz niepotrzebnych spięć.

2. Odpowiednio spakujmy naszego milusińskiego.
Jeżeli planujemy nocować poza domem, to obowiązkowo zabierzmy ze sobą jego ulubiony kocyk, kilka zabawek oraz miski - na wodę i pożywienie (niektóre czworonogi nie chcą jeść oraz pić z "obcych" naczyń).
W kwestii wożenia ze sobą psiego jedzenia, mamy do wyboru dwa warianty - wziąć ze sobą odpowiednią ilość karmy lub zorientować się, czy w miejscowym sklepie jest dostępna ta, którą jada nasz pieszczoch i kupić ją już na miejscu.

3. Zastanówmy się, w jaki sposób będziemy transportować naszego psa.
Czy jest on na tyle spokojny, by całą drogę przesiedzieć w plastikowym transporterze? A może wygodniej będzie mu w miękkiej torbie, która spoczywa na kolanach panci? Oczywiście duże znaczenie ma tutaj środek lokomocji, jaki wybierzemy. Najłatwiej będzie w przypadku podróży własnym samochodem - do tego pies jest już najczęściej przyzwyczajony (w samochodzie ma swoje miejsce, a my wiemy czego tam potrzebuje i jak jeździ mu się najwygodniej), gorzej jeśli musimy wybrać pociąg lub autobus.

4. Kupmy psu bilet.
Z wyborem środka lokomocji łączy się jeszcze jeden problem. Jeśli zdecydujemy się na transport masowy, musimy dokładnie przeczytać regulamin naszego przewoźnika. Powinien on zawierać m. in. informacje dotyczące tego, czy i na jakich zasadach opłacić musimy podróż naszego psa oraz w jaki sposób musi on być "zabezpieczony" podczas jazdy - np. czy powinien mieć kaganiec.

5. Dowiedzmy się, czy nasz pies cierpi na chorobę lokomocyjną.
Psy, podobnie jak ludzie, mogą cierpieć na chorobę lokomocyjną. Dlatego jeśli nasz czterołapy nigdy jeszcze nie podróżował, przed świątecznym wypadem, polecam wybrać się na "wycieczkę próbną". Dzięki temu będziemy mogli zorientować się, jak nasz maluch zachowuje się przebywając wśród innych podróżnych oraz- co najważniejsze - jak znosi samą jazdę. Jeśli pies wymiotuje, nie należy panikować. W gabinetach weterynaryjnych można kupić "psi aviomarin". Pan/pani doktor dobiorą dawkę odpowiednią do masy naszego psa i powiedzą nam, kiedy zaaplikować lek. Nawet jeśli zwierzak będzie przez to nieco otępiały, rozwiązanie to jest zdecydowanie rozsądniejsze, niż skazywanie go na podróż "z żołądkiem w gardle".

Ok. Załóżmy, że już dojechaliśmy... Witamy się z rodziną, przyjaciółmi. Jak zachowuje się nasz czworonóg? Może być nieco podejrzliwy, zmieszany. Wokół niego jest dużo ludzi, znajduje się w obcym domu. Taka sytuacja, zwłaszcza następująca po obfitującej w różnorodne emocje podróży, może generować stres. Dlatego, by psiak szybko i "bezboleśnie" się zaaklimatyzował, warto uczulić przyszłych współbiesiadników na kilka kwestii.

1. Jak przywitać się z psem?
Wielu ludzi uważa, że gwarantem międzygatunkowej przyjaźni jest tutaj entuzjastyczne głaskanie. Nic mylniejszego! Jeśli po raz pierwszy spotykamy jakiegoś psa, powinniśmy pozwolić mu się obwąchać. Możemy zachęcająco wyciągnąć w jego kierunku dłoń, najlepiej wewnętrzną stroną do góry... jednak to pies powinien zrobić kolejny krok. By zyskać jego przychylność musimy uzbroić się w cierpliwość - zachowajmy spokój oraz nie wykonujmy nagłych ruchów. Jeśli pies boi się do nas podejść - nie nalegajmy, dajmy mu trochę czasu.

2. Jak zapewnić psu bezpieczeństwo w domu pełnym ludzi?
Zagadnienie to może okazać się problemem zwłaszcza w przypadku wielkich spędów rodzinnych oraz, obecnych na nich, małych piesków. W takiej sytuacji, każdy z uczestników spotkania, powinien zostać uczulony na to, by zwracał uwagę, czy psi malec nie plącze mu się pod nogami lub nie usiadł właśnie na jego krześle. Z psem jest jak z dzieckiem - to my powinniśmy przewidywać jego ruchy!
Pewne trudności mogą wystąpić także jeśli wśród biesiadujących znajdują się małe dzieci. Należy im wytłumaczyć, że piesek taki jest bardzo delikatny i łatwo można mu zrobić krzywdę, a jednocześnie - uprzedzić, że zbytnio podrażniony może np. ugryźć.

Yorki naprawdę są malutki...
Książka vs Loki ;)



Ważył wtedy 1,5 kg...



1 komentarz:

  1. Świetny i pomocny wpis :) Trzeba przede wszystkim pamiętać, że zwierzę nie zawsze może z nami jechać, z różnych przyczyn. My wybieramy na czas wyjazdów hotel dla kotów, ale to rozwiązanie dość kosztowne i nie zawsze dobre. We mnie budzą grozę hotele dla psów i kotów w jednym, często w tym samym pomieszczeniu... Nie wszystkie są też rzetelne i wiarygodne, niestety. My na szczęście mamy zaufany i stały :)
    Gdy mieliśmy psy, często z nami podróżowały. Kota w podróży absolutnie sobie nie wyobrażam. Nasz ma problem z przejechaniem kawałka autobusem, jest przerażony (i głośny :P). Kiedyś jechałam jednym pociągiem z panią, która wiozła swojego syjamczyka (odległość ok. 300 km). Kot był wyjątkowo grzeczny, ale i tak wyrywały mu się miauknięcia, co było trochę męczące... Doświadczeń z pasami w komunikacji masowej nie mam, ale podejrzewam, że są też takie sierściuchy, które będą całą drogę lamentowały albo szczekały na współpasażerów.
    Daria

    OdpowiedzUsuń

Co o tym myślisz? :).